Później jednak pomimo całego wysiłku, jaki włożyłem w przygotowania balu sylwestrowego, wszystkie ubrania zaczęły cuchnąć okropnie, niczym Nowa Zelandia. Całe to murzyńskie plemię kojarzyło mi się z różowymi kucykami. Nie wiem czemu, ale monety jednogroszowe są słodziutkie. Nie lubię monet jednozłotowych, są całe szare. Pamiętam, jak raz wsadziłem sobie dziesięciogroszówkę do nosa. Utknęła tam, ale parę mocnych bąków i wyleciała odbytem. Krowy śmierdzą.
Każdy muzułman to dla mnie terrorysta. Rozbijają się tylko samolotami. To mi przypomina historię z mojego dzieciństwa, jak to wlazłem do samolotu i poleciałem ku gwiazdom. Przez kilka chwil mogłem dotknął Księżyca, lecz potem się rozbiłem o kawałek kosmicznej asteroidy. Jak się potem okazało, ciastka są kruche.
Niestety, kres mojego plecaka lubi piórniki, a hemoglobina to nie wiem co to ale fajnie brzmi. Proszę, nie uważajcie mnie za bananowca z afrykańskiej puszczy czosnkowo-śmietanowej, lecz kłaniajcie się ku temu pysznemu jabłku. Tak, po tamtych czasach nic nie wyryje fajnej głowy w objęciach miłosnej apokalipsy. Nowe konwalie pachną jak balie pełne czystej wody. Ach, ta nostalgia! Dręczy mnie codziennie, gdy myślę o twoim ryju.
Całusy,
Przykładny Samarytanin