w nieubłagalności czasu<br />
jakoś tak wyszło, że nie zmyłam z siebie win<br />
pracowałam w pełnym wymiarze godzin i minut<br />
teraz w sekundzie<br />
mieszam palcem flustracje<br />
smakują trochę jak wiśnie<br />
a nie lubię wiśni<br />
i czekam na niedoczekanie się<br />
przedostatniego tchnienia świata<br />
Bo będzie łatwiej.<br />