skrępowany ciasnotą dusz,
poprzeplatany jak warkocz
chłodno-ciepłymi pasemkami chwil.
Skupiasz się na jednym odbiciu w lustrze,
by nie zwariować.
Podajesz mu rękę przechodząc na drugą stronę.
Uciekasz w azymut nieznany,
odległy cieniom chmur,
daleki szlakom codzienności.