słuchasz jej szeptu pośród tylu strat.
Odychasz powoli gdyż się ciągle boisz
nie ma duszy i serca, a przy niej dniami stoisz.
Nie widzi choć patrzy, nie czuje lecz dotyka.
Nie krzywdzi bo zabija, nie pije, a połyka.
Zapłakana godzina powyżej twych chwil
pragniesz jej czasu i przepłyniętych mil.
Wzdychasz samotnie gdy ci jej braknie
chociaż tak bardzo spokoju łaknie.
Nie mija choć czeka, nie odbiera lecz daje.
Nie niszczy bo buduje, nie dostrzega, a poznaje.
Zapłakano godzina kimże się stajesz
czasem życie zabierasz a raz je dajesz.
Strach po latach i pożądanie przed laty
Niewidoczna ona, a widoczne jej straty.
Piszę wpierw o twej najgorszej złości
a potem pokazuje znak twej miłości.