jak dziecko uśmiechnięty.
Obcy był mu smutek, płacz,
jakieś spiski i przekręty.
Przed południem już je poznał.
Żeby tylko jeden raz.
Ból, którego wtedy doznał
odczuwał już cały czas.
Po południu był zmęczony.
Tyle złego juz się stało.
Ani śladu po radości,
która była jeszcze rano.
Wieczór jego nastał szybko.
Moim wczesnym popołudniem,
bo żylismy w różnych krajach.
W jego było znacznie trudniej.
Tak pusto i tak źle,
bo zasnął i
zasnął i
nie obudzi się już nigdy nie.
Niech spokojnie śpi,
spokojnie śpi...