żyły trzy dziewczyny,a każda piękniejsza od drugiej.
Wszystkie miały swoich ukochanych,na których czekały dzień za dniem.
Jedna miała wino białe,druga różowe,a trzecia czerwone,wszystkie najlepszego gatunku.
Pewnego dnia przybył pierwszy młodzieniec,o pięknych rysach twarzy i słonecznych włosach.Gdy podjechał pod płot,zaczął śpiewać:
Panienko,panienko,
wyjrzyj przez okienko
otwórz drzwi czym prędzej
i otwórz mi swoje serce.
Najstarsza z nich otworzyła,powitała go ciepłym jak promień Słońca uśmiechem.Sciskali się i całowali,a radosci nie było końca.Otworzyli wino i w tanecznych rytmach zaczęli tkać swoje życie.
Dwa dni później podobnie uczynił drugi z młodzieńców.
Panienko,panienko,
wyjrzyj przez okienko,
otwórz drzwi czym prędzej,
otwórz mi swoje
duszę i serce...
Druga z sióstr również wyjrzała,uśmiechnęła się nieśmiało i otworzyła drzwi.Śpiewali,tańczyli i grali na lirze,wyśpiewali więc sobie swoje bajkowe życie.
Ostatnia też czekała,lecz zły czarodziej przeobraził się w jej ukochanego i dzień wcześniej zawitał u jej progu.
Panienko,panienko,
wyjrzyj przez okienko,
oddaj mi całą siebie,
a będzie sie żyło
Tobie jak w niebie.
Dziewczyna z poczatku bardzo lękliwie,lecz mimo wszystko wyjrzała przez okno,a że ujrzała tego,kórego miłowała ponad własne życie,uczyniła jak poprzednie siostry.
Skoro tylko przeszedł przez próg,zniknęła magiczna powłoka,obnażyła prawdziwe oblicze adoratora.
Przeraziła się okropnie,lecz na próżno jej błagania,
za późno.Odebrał jej wszystko,co tylko miała,nawet wino,którym miała powitać ukochanego.
Za późno moja piękna,
nikogo nie uroczysz więcej
swoim ślicznym śpiewem,
gdyż od tej pory
staniesz się drzewem....
I tak jak tylko wypowiedział te słowa,piękna stała się zwyczajnym drzewem,a każdy kto ją mijał widział inne.dla jednych było wierzbą płaczącą,dla innych świerkiem.
Nazajutrz rano,pojawił się i ów jej ukochany i postąpił jak pozostali,ale nie znalazł nikogo.
Tylko skowronek mu nucił o pięknej dziewczynie zaklętej w drzewo.Usiadł pod jednym i zaczął płakać.
-Jak mam ją odczarować,skoro tyle drzew w lesie,gdzie szukać,co czynić?-pomyślał nieszczęśnik.
Ale dziewczyna poznała i wnet pąki kwiatów wypuściła,bo dla niego była drzewem różanym.
Młodzieniec poczuł niezwykłą woń róż i poznał,że to ona.
Przytulał sie do drzewa,a inni z niego drwili,że jakiś głupi albo chory czy co.On sie nie przejmował,ale wciąż myślał,co by mół zrobić,aby znowu była sobą.
Wtem skowronek znów zacwierkał:
-zetnij drzewo,a uwolnisz ukochaną.
Nie chciał,bo bardzo spodobało mu sie to drzewo.Ale nim minęły trzy dni,zapragnął poczuć słodycz jej ust i jak bije jej serce.W jednej chwili wziął siekierę i ściął drzewo.Gdy tylko to uczynił,z pnia wydobył się błękitny pył,a z nim cała ona,jego najmilsza,ukochana.Lecz była smutna,bo wiedziała,że już nie ma wina,nie ma czym go ugościć,ani nic,co by mu się moło spodobać.
Usłyszał to skowronek i zasmucił się bardzo.A,że to zaczarowana wróżka,postanowiła okazać serce i z wypłakanych łez uczyniła wino lepsze aniżeli to,które straciła.Nie tańczyli,nie śpiewali,nawet nie tkali,ale życie tęczowymi barwami sobie sami pomalowali.
Wszystko skończyło się dobrze,bo miłość zawsze zwycieżać musi,żwycięża i prowadzi życie szczęśliwe i długie,a potem zasypia lecz nie ginie,a pieśni o niej w całym świecie płynie....