niedopalony papieros na przystanku
im starszy tym bardziej nasiąknięty
gąbczasty mokry do szpiku kości
miękki jak galareta z octem
sprężysty gdy kieliszek podnosi
za kołnierz w szkole mnie targali
teraz gdy osiadłem na mieliźnie
okręt nie odpłynie przenika mnie życie
skryty w swoich pragnieniach
chucham na ciszę gęstych myśli
widzę więcej nie boję się przyszłych dni