zabranej przez wichry <br />
kołysanej tysiącami drzew <br />
daremny trud rąk <br />
wołających o ratunek <br />
i szelest myśli <br />
umierających na twoim karku <br />
<br />
zabiorę promienie księżyca <br />
zapach czerwonego wina <br />
samotny ogień co tlił się <br />
w źrenicach bo nigdzie <br />
nie było miejsca <br />
powieki by zakryć się nimi <br />
przed światem <br />
<br />
ciebie rozłożę na sobie <br />
mdlejącym westchnieniem <br />
krzyczącym <br />
na zawsze