wypuszczam myśli unoszące się z chmurami dymu
Wiem co zrobiłem źle a co dobrze
od snu dzieli mnie już kilka minut.
Korowód myśli szumi w tej ciszy
jak bilans liczę róże i blizny
Zapadam w otchłań gdy do płuc dociera
kolejna dawka trucizny.
Przepaść jest wielka w nas
to jeszcze ja? A może ktoś mnie zastąpił
Wypuszczam dym bezpieczny,ruchomy
kamienna poza niczym samotny pomnik.
Chłód i biel ścian,niczym pieczęć na kartce
wolność od zawsze we mnie płonie
Za oknem ciemność czeka mnie sen
i tylko popiół i żarzący się koniec.