a dzisiaj wszystko się w gruz posypało.
Zostały mi w sercu dwa słowa,
spóźnieni kochankowie.
To, czego nie doznałem, już to czułem, było pięknie.
Lecz ktoś mnie uprzedził,
ten urok miłości,
pokochała innego,
niech nic ich nie rozłączy.
Na jej sercu i radości mi tylko zależy,
będę patrzył z radością i smutkiem,
na tych dwoje,
będę marzył i cierpiał,
będę zawsze czekał.
Nie wierze już sercu, bo to rzecz zdradliwa,
rozsądek mi podpowie, choć już nie pomoże.
Trzęsę się, nie sypiam,
przez tą pierwszą, młodzieńczą.
Tabletki, skok, cięcie,
nie nie,
nie poddam się.
Żyć z tą świadomością?
To jedyne wyjście.
Bóg nic nie zrobi, jak za każdym razem.
Tyle razy na krawędzi stałem,
mimo wszystko zero wsparcia.
Tylko ból mym kochankiem,
tylko on jest przy mnie.
I niech tak zostanie, zaufam przeznaczeniu,
staram się je kuć, a wciąż coraz więcej problemów.