to była sztormowa fala
kiedy trzeba było
napinać mięśnie
i wspiąć się na nią
aby później
ześlizgiwać się po niej
chwilą odpoczynku
i znowu następna
podjąć wyzwanie
i będąc na fali
po zboczu wody
do dołu do następnego
wymuszonego ataku
i znowu utraty tchu
aż po granice sił
pozwolić się jej
porwać do brzegu
powoli wychodzić z morza
telepiąc się z zimna
aż do siności
z gęsią skórką
telepka szybko
zawinięta w ręcznik
szczękając zębami
siedząc na piasku
patrzyłam w groźne
bałwany fal
to było szaleństwo morza
prowokowane przez wiatr
Jowiszowy podmuch
planety mojego urodzenia