wrzeszczy do księżyca jak wilk
kiedy poprawiasz fryzure
i przekonujesz tą w lustrze uśmiechem,
że nie jest źle.
I każdego dnia jesteś jakby bardziej martwa
choć wcale nie czujesz sie żywa.
Nie jestem lekarstwem ani trutką,
siedzę w kącie i patrze z boku.
Podtrzymuję Cię spojrzeniem
I ostatkiem sił utrzymam Cię na powierzchni,
Trochę z egoizmu
Trochę z miłości.