Który codziennie mi towarzyszy
Lubię chłodny dreszcz
Co przenika całe ciało
Lubię drżący głos
Co wprawia w ruch
Każdy nerw, komórkę, kroplę krwi
Nie umiem żyć normalnie
Katuję siebie chorymi żądzami
Dręczę sumienie
Wciąż pragnąc
Wciąż głębiej
Upodlić się
Spaść na samo dno
Czarnej duszy
I podnieść się znów
Z dumnie uniesioną głową
Lubię ten stan