ranek który przepadł za łąką
zapach magnolii
wpleciony w ciepło dotyku
zbyt czerwone usta
na gorycz rozczarowania
spadający liść jak osobliwy motyl
kołujący nad zamyśleniem rzeki
spojrzenia znad książki
wypisane na śniegu życzenia
łzy rozmazane na szybie
pewien chłodny wieczór
gdy staliśmy tuż nad wodą
a cisza była gęsta od marzeń