Nic się nie zmienia
Jedynie nieustannie rosnące
Wyrzuty sumienia
Tak sobie myślę
Załagodzę je może
Gdy ludziom skrzywdzonym
Krzywdę tę jakoś wynagrodzę
Więc poświęcam im wiele czasu mojego
Daję im pieniądze
Lecz niestety nie zmniejsza
To wyrzutu mojego...
Gdy tak sobie pomyślę...
Dla nich jestem dobry
Ale co z tymi kolejnym
Kolejnymi im podobnym
I nagle mnie olśniło
Wiem kiedy znikną!
Gdy z przeszłości zyskam mądrość
To tylko wtedy jak bańka mydlana prysną