Przeleciał obok i uderzył!<br />
<br />
Strach skamieniały utrwalony na trwożącym obrazie kroplami nienawiści na głowy ludzkie się zwalił,<br />
Pochłonął wszystkie ich myśli i wszystkie je zabił!<br />
<br />
W powietrzu płomyki błysnęły; wznoszą się;<br />
O okna na świat się otarły, które otwarte na oścież, tak żywe, tak prawdziwe; zamarły!<br />
<br />
W niebiosa kawałki dusz uleciały z dymem; czarnym, duszącym; padła twarz, wzrokiem mdlącym łapie ostatnie życia chwile.<br />
<br />
Ktoś rzucił swą ręką i zniknął.<br />
Reszta rzucona w popłochu przez drzwi się tłumnie wylewa.<br />
O mój Boże jedyny!Cóż im do szczęścia potrzeba?!<br />
<br />
Najbliżej Boga, najwyżej, słychać modlitw szeptanie.<br />
Drugi ptak leci!Coś hukneło, buchnął ogień.<br />
Cierpieniem odbił się blask na wołanie!<br />
<br />
Teraz...z krawędzi skały setki orlich piskląt spada i <br />
Z bezbronnością niewyrośniętych piór pod nogi śmierci upada; <br />
W oczach ich toast; czerwonym winem zachłysnąć się i przykryć dymem.<br />
<br />
Lecz Śmierci już dosyć; ona dławi się uśmiechem, bo choć szczęśliwa, nigdy nie była i nie jest prawdziwym człowiekiem.<br />
<br />
Ciała przekrwione.<br />
Dusze żałością przepełnione.<br />
Tyle zła.<br />
Tyle krzywd.<br />
A ty... tylko umrzesz.<br />
<br />
Dla wszystkich ofiar terroru. O.M<br />
<br />
<br />
<br />