Może tak...<br />
<br />
piszę światłem <br />
sam nie wiem skąd<br />
dokąd mnie zaprowadzi i czyj będzie to błąd jak skończę<br />
bo zgaśnie<br />
nie wiem<br />
<br />
nie pojmuję jak samo rodzić się może we mnie słowo<br />
czy jest to od Boga<br />
czy ja ruszam głową bo trwogą dla mnie jest w życiu błąd<br />
i dokąd<br />
znow dokąd<br />
pędzić jest źle <br />
przystanąć źle <br />
wlokąc za sobą wiarę w biedzie worów<br />
dawno już stwardniał chleb<br />
a zbyt długo szukając kolorów<br />
polewałem wodą<br />
by zmiękł<br />
cóż te wasze srebrniki są warte <br />
cóż ta wasza pycha jest warta<br />
w świecie czycha krew<br />
z żył sie wylewa na w pół rozdartym słysząc wasz śmiech<br />
wasz oddech <br />
lek<br />
zabij jeszcze raz<br />
a wiatrem w twarz ci zawieje odłamek wiary mojej<br />
bedziesz wypłoszony zapuszczonym w ciemny bór<br />
spojrzę w oczy chore<br />
i nie krzyknę stój<br />
krzyknę bój się Boga<br />
bój <br />