oparta o szybe<br />
widze jak Swiat przemyka przez moje palce<br />
jak deszcz odbija sie o parapet<br />
i splywa niczym krew z moich rak<br />
<br />
i znow powraca ta mysl<br />
ze samotnoesc nie istnieje naprawde<br />
ze slowa ktorych nie ma kiedys powroca<br />
ze ludzie nie zamykaja sie tak bezpodstawnie<br />
<br />
a jednak pekla zludna nadzieja<br />
i lzy nic nie pomoga<br />
widac tylko tych<br />
co chca latac jak ptak a nie moga