jakby tych myśli zakazanych<br />
co spadły może tu przypadkiem<br />
pomiędzy nocą, a porankiem<br />
kiedy nie było Twej miłości<br />
i trzeba było ją zaprosić<br />
<br />
myśli swe skarby otwierają<br />
byś je pozbierał w coś na potem<br />
bo niepotrzebnie umierają<br />
między rubinem, starym złotem<br />
między magicznym słowem serca<br />
zaklęte w treści w Twój poemat<br />
<br />
myśli cierpiące w swym czekaniu<br />
więzione w deszczu zimnych kroplach <br />
w skórze nabrzmiałych już kasztanów<br />
dziś pragną zbudzić wśród listowia<br />
nowe marzenia w jesień wreszcie<br />
by owocować długim szczęściem<br />
<br />
<br />
<br />
<br />