jak gołębie z dachu
sfrunął wydziobią wyczyszczą
gruchaniem uspokoją nerwy tak słabe
słowa nie mieszczą się w ustach
wolna głowa
głowa pusta
jak kapusta
twarda i nadęta
gdy zawołam ciebie
rzucisz wszystko
przybiegniesz
bo nie wiesz
jak kocham
niespokojne spojrzenie
myślę sobie myślę o tobie
wiernie czekasz
płyną dni ukradkiem
nadejdzie chwila
nadejdziesz
jak ja nadchodzę
jeszcze brodzę w myślach po kostki
z gołębim sercem wyskoczę