już odfrunęła w własne niebo<br />
lecz w szmerze liści pozostała<br />
jakby okruchem clarinetto<br />
<br />
słowik rozśpiewał się na wiosnę<br />
kiedy spotkałam Cię w zieleni<br />
nam życie grało barytonem<br />
bez dyrygenta gdzieś w przestrzeni <br />
<br />
bo jeszcze myśli nie wiedziały<br />
że będą kochać nieprzytomnie<br />
w splątanych drogach przeczuwały<br />
że piękno czeka w Tobie we mnie<br />
<br />
na oślep może w rannej rosie <br />
głos szklisty w falach koralowych<br />
w koncercie uniósł serce w wiosnę<br />
i dotknął magii w tej melodii<br />
<br />
i w bursztynowych nutach płyną<br />
nowe obrazy clarinettem<br />
w przestrzeni ginąc gdzieś z muzyką<br />
już nie pomylą drogi więcej<br />
<br />
<br />
<br />
<br />