na dworcu w Krakowie
spotkałem się nasze dłonie
nic nie mówiłaś
również nie mogłem nic powiedzieć
nasz pociąg
przypadkiem pędził
w tym samym kierunku
jak wspaniale mieć przy sobie
kochaną osobę którą przypadkiem
spotkać się wypadło
pędziły koła
szept twoich słów pieścił uszy
widziałem jak mi zazdroszczą
jak mi zależy tuliłaś się w ramiona
moce jak głaz
nam siebie jest za mało
nazwałaś mnie mój miły
bo nie znałaś mego imienia
powiedziałem skarbie
to ci się spodobało
pocałowałem cię po raz pierwszy
serce w piersi pikowało
a mi było mało