spłodziłem syna
świat na mnie się wypina
co takiego uczyniłem złego
pytam Boga
który słucha gdzieś daleko
na wysokościach
czas wypełnia puste miejsca
krok do wieczności
krok do gniewu
płonie świeczka
wmawiają że źle się prowadzę
chcę żyć zgodnie z zasadą
palcem na mnie wskazuje czas
dłuży się dzień jestem cieniem
drzewo życia rozwija się we mnie
syn odpłynie z portu
zostaną wspomnienia
i ta niedopita wódka
kawałek śledzia
bóg słucha a lud podły
gorszym się staje