za figlarne, rozkoszne słówka,
za szczery uśmiech, czerwień z policzka,
smaczek ukryty w jabłku, w połówkach,
śmiech za woalem rzęs pochowany,
myśli tańczące, piórka w obłokach,
i za nadzieję figlarną w oczach.
Patrzą swym szczęściem w tęczowym niebie...
tęskniącą mantrą codzienną w śpiewie,
kiedy dotykasz niby przypadkiem
tych spraw zaklętych, o których nie wiem,
że żyć potrafią z dala od Słońca...
Dziękuję Ci od początku...do końca...
A za co? Ja sama nie wiem, też nie rozumiem,
dlaczego promień pogubił w dumie
dusze, co pieszczot mieć dziś nie mogą?
Czy jest nagrodą, czy karą raczej?
Proszę Cię szczerze, pragnę wybaczeń,
słów wyjaśnienia, zachęty może,
czy ja już biegnę, tam, z Tobą w zorze?
a może tonę w tajemnej głębi
dziwnego czaru ruchomych piasków?
Jestem w ramionach Słońca...w potrzasku...
nie umiem smucić i płakać, przecież...
przebywam z Tobą, w Tęczowym świecie...