nie dam wam swojej szklanki
uronię łzę nad waszym losem
nie powiecie nie gdy przyjdą nocą
skarabeusze złotem
błyszczące
wytrę płacz w wasze popielate włosy
nadstawicie piersi gołe
by nakarmić dziecię sine
z głodu brzuszki nabrzmiałe
z karabinem na ramieniu
walczę w kobiet imieniu
zamieniam kule złote na tabletki
od bólu i
celuję w piersi i głowę pełną nienawiści
serca zepsute reperuję
matki żony córki i kochanki
nie dam wam swojej szklanki