watą cukrową zaklejam usta
kilka kapiszonów kilka korków
wystrzelę w bramach kościoła
odpust w mieście
cieszą się dzieciaki
urwanie głowy z młodzieżą małoletnią
nie byłem
gorszy ani lepszy
za pasem rewolwer
nie byłem nędznym Indianinem
nie szeryfem
lecz strzelcem
najlepszym największym
wszyscy młodzi wiedzieli
kto rządzi w mieście
uciekali dziewczynki
z kolorowymi koralami
dla hecy strzelaliśmy z procy
kto dostanie ten leży