ubieram chwile jak mnie ubierano
szary płaszcz
chowam pod płaszczem lęk
pokazuję
twarz nie tą prawdziwą całkiem inną
całujcie mnie w najgłębsze ujście
teraz gdy deszcz rozpuszczam myśli
chłonę wilgotne podniecenie
obok ciebie odpoczywam
wmasuj we mnie siebie
niech na sekundę odejdzie lęk
przed świtem kieratem dnia