z ciężkością sklistych gór<br />
LODOWCE MROżĄ ME CIAŁO<br />
od stóp do głów<br />
TAK PRZEPŁYWAJĄ DRESZCZE <br />
jak w przewodach prąd<br />
OMDLEWAM NA PIASKU ZE SZKŁA<br />
topnieję w ramionach żaru<br />
słońca, które szpilkami mnie kłuje<br />
ZADAJĄC BÓL<br />
znów potok z mych oczu spływa<br />
WZBURZAJĄC FALE<br />
następnie - cierpienia krzyk <br />
I CISZA...<br />
milczenie głuchej przestrzeni <br />
KTÓRE TRWA KILKA CHWIL<br />
ciemność bez gwiazd<br />
dryfowanie w próżni<br />
GDZIEŚ TAM NA KOńCU MAŁY BLASK<br />
i spowolnione dzwięki słów:<br />
"oddycha, serce bije<br />
WIęC JESZCZE żYJE"