dębowych drzwi jak wiatr do powiek
otwórz jej i tak nie ma gdzie się schronić
uciekasz z obrazem
świata z reklam pustych słów
brudne ulice
szare kamienice inny świat
latarnie pod nimi życie
zawsze jakiś promień światła się tu wkradł
krajobraz ten sam
nie masz co włożyć do gara
przecież trzeba jakoś żyć
toczyć kamienny los
zmarszczone twarze
okrycia tanie
dzieci z głodu płaczą każdej nocy
ból serca zmieszany z bólem głowy
ten kto świat stworzył jest Mistrzem
my zmieniliśmy go w niewolę
rządzi nami zło
nie odróżniamy go od dobra
każda droga każde słowo
miesza się proch z powietrzem
grzechem oddychamy
każdy ma prawo do szczęścia
depresja jest mocniejsza
bieda oj bieda jak tu żyć
pomóż mi
dziś sprzedałem złom
mam na chleb i czekoladę
od nowa z samego rana