moja dziewczyna z żebra
idziemy szlifując chodniki miasta
wieczorem lubimy spacerować w latarnianym świetle
nie pochodzimy z ziemi
nie jesteśmy ich synami
w niebie budują mam dom
moja dziewczyna i ja mamy tam kilka ziaren dobra
zbieramy to co z serca
wymieniamy oddechy
czasem brakuje tchu
umyka życie jak mrugnięcie powiek
prawda jest święta
kto pragnie dostanie to co mu pisane