Obrzydliwą
Kawę
Rozpuszczalną
Z mnóstwem niklu
I odrobiną mleka
Jest już całkiem
Zimna
Przejmuje moje ciało zimnymi dreszczami
Nie wzmaga rytmu mojego serca
Nie rozkołysuje zmysłów
Jak u Poświatowskiej
Jest po prostu zimna i obrzydliwa
Pita o czwartej rano
W niebieskawym blasku
Monitora
Który wyświetla życiorysy
Poetek konfesyjnych
One nie lubią jak się tak o nich mówi
Ja zaś nie lubię pić czegoś tak ohydnego
To jest mój konfesjonizm
Moje doświadczenie i autopsja
Moja beznadzieja
Jałowość życia
Środek nocy
Paskudna kawa