Dla tego co złe i przenikliwe<br />
Promienie Rentgena już nikną<br />
W parku sosen raz zatartych<br />
wiruje ogień z nici wartych<br />
Wartych zapomnienia i lśnienia.<br />
<br />
Ujawniasz mi wnętrzności<br />
Po schodach prowadzisz<br />
Wysoko w górę<br />
Gdy gołąb zawiśnie nad głową<br />
biała wstęga opasze i mnie<br />
Od serca przez jelita<br />
Prosto na zakręty obok oka<br />
<br />
Czyż nie widzisz lodu..?<br />
Z Lata jeszcze pozostały<br />
Pali się i [u]nosi w latawcach<br />
Po granicach i środkami<br />
po chaty pustelnika<br />
Gdzieś wysoko. O TAM!<br />
<br />
Ratuj mnie wirze<br />
Od zguby przed sobą<br />
Gdy patrzysz w oczy<br />
z przejrzystą wodą wśród drzew<br />
Latam ja oto w głębinach rzek<br />
I pozostaje tylko myśl<br />
<br />
Teraz czarna przestwora<br />
Gromadzi zloty, srebrny<br />
By doprowadzić do olśnienia<br />
Nie...<br />
Już nie można słyszeć<br />
Ani widzieć, ani czuć<br />
Już tylko żar... Lodowaty żar.