pijany szczęściem, słodycz twoją pochłaniałem,
odurzony zapachem i barwami twymi,
pięknością życia się delektowałem.
Jak dziecko otwarte naiwne i szczere,
dotykałem płatków,
cieszyłem się bliskością twoją,
byłem twój, byłaś moją.
Tak trwaliśmy w sobie,
nie bałem się niczego,
nie wiedząc o kolcach,
wciąż tuliłem cię do serca mego.
Idyllę przerwał straszny ból, ukłucie ostre,
byłem przerażony,
nic nie rozumiałem,
żalem otępiony.
To nie poranek przyszedł,
to łzy rosą twoje pąki pokryły,
cierpiałaś ze mną,
a rany się goiły.
Chcę ciebie dalej tulić,
płatków dotykać,
zapachem oddychać,
lecz kolców unikać.