i tak nikt na świecie mnie nie pokocha
jestem samotnikiem w stadzie
szarym wilkiem z oczu patrzy
skóra pokryta dreszczem pod swetrem
strach przed rzeczywistą prawdą
ile wody upłynie w rzece
ile lat poniesie wiatr w eter
kocham to co robię robię to dobrze
gdy chcę
gdy wena niesie echem
na razie jestem w lesie
pryszczem na wilczej skórze