Cicha melodia wpada do ucha.
Szarpanie strun niczym pajęczyn
Zza ściany późnym wieczorem dźwięczy.
Ciemność spowiła niebo za oknem
Na usta cicho płyną łez krople.
Jest taka smutna, taka samotna,
W głowie kołysze się myśl przewrotna.
„Co jeśli zniknę? Czy ktoś spostrzeże?”
Okno skrzypiące otwiera szerzej.
Gdy nostalgicznie brzmi w tle muzyka,
Mroźny wiatr ciała już jej dotyka.
Gwiazdy mrugają „Chodź skarbie do nas,
Z nami czeka radość Cię nieskończona.
Będziesz świeciła, zobacz jak jasno,
Gwiazdy jak Ty nigdy nie gasną!”
„Gwiazdeczki moje, Gwiazdeczki cudne,
Samej na świecie żyć coraz trudniej.
Nikt mnie nie kocha, nikt nie dba o mnie,
Ten ból potworny rozdziera skronie.
Serce me jakby kąsały żmije,
Sama już nie wiem po co ja żyję…”
Okno otwarte, w pokoju pustka,
Śmierć ją z czułością całuje w usta.
Płynie jej dusza po nieboskłonie,
Lecz nie wie ile osób łka po niej.