na strunach życia gram
na rynku wielkiego miasta
chyba Sodoma i Gomora
pętla otacza nasze mózgi
w głowach pustosłowie
na językach koniec
serca jakieś zimne
mroczne dusze kroczą
prosto w piekieł stronę
nie rozróżniam dobra od zła
wszystko podobne
sumienia można usprawiedliwić
w dłoniach cery grafy
podpisane krwią niewinnych
tatuaże bez twarzy biją dzwony
upadek na łeb na szyję
modlitwa sprowadza mnie na drogę