Stawiając ostrożnie kroki, by nie narobić hałasu<br />
Blask słońca zniknął przykryty drzew koronami<br />
Więc po raz kolejny spędzimy noc pod gwiazdami<br />
<br />
Przy akompaniamencie gałązek trzaskających<br />
pod naszymi nogami, płynął strumyk rwący<br />
między starymi, spróchniałymi drzewami<br />
w cieniu których zrodziło się coś między nami<br />
<br />
Raptem niewidzialna siła poruszyła krzakami<br />
Lecz to był tylko wiatr ze swymi kompanami<br />
wiernymi, liśćmi szeleszczącymi przy podmuchu<br />
każdym, nawet najlżejszym, niczym dyrygent<br />
wiatr kierował ich ruchami, a my w bezruchu<br />
staliśmy, czas zatrzymał się na ten moment<br />
<br />
Nim się obejrzeliśmy, wszystko wróciło do normy<br />
Oświetlał nas łagodny księżyca blask wieczorny<br />
Wyruszyliśmy, by wybrać miejsce naszego spoczynku<br />
Nie było to łatwe, bo każde miejsce pięknym było<br />
Sen zmorzył mnie nagle, nic mi się nie przyśniło<br />
gdy otworzyłem oczy, obudziłem się w szkolnym budynku