na skroniach zapach ogrodów
idzie mija drzewa
zamyślona oczarowana barwami
zapach lata w powietrzu
zerwała jabłko dojrzałe
jak policzki bobasa rumiane
daj gryza
nie da
mówi że zaczarowane
niesie złote myśli
w dłoniach dobro
na ustach błyszczy słowem
cud dziewczyna
skąd się wzięła w ogrodzie
kwiaty we włosach
na polach zboże
o tej porze nieskoszone
kładą się kłosy cicho
wiatr pieści włosy złote
ona spokojnie idzie przed siebie
jak paw nieco niepewnie
poznaje grunt co szeleści po stopami
znika za drzewami
co było potem nie pamiętamy