wyrywa z milczenia zieloną ścianę
cień tutaj wpada wynająć skrzydła
dwadzieścia jeden gramów skosztować jestestwa
brzoskwiniowe niebo zarzucić na barki
i płynąć - płynąć - w głąb szczęścia
listopadowe wieczory są takie wilgotne
gdy księżyc huśta zamglone oczy