sypią się plany z rozwartych dłoni
poranny marsz
cynicznych wnętrz
szlifuje bruki po resztki marzeń
z maskami na twarzy
gramy wciąż role
chociaż teatry zabite dechami
wszechświat się kurczy
księżyc odsłania
drugie oblicze skrywane nocami
w nas się rozrasta
całkiem niewinnie
szorstka obojętność ludzkich korzeni