całuje moją skroń
pajęczyną wspomnień tuli do snu
zamykam oczy by przywołać cię
wtedy jest lżej
w labiryncie wspomnień
gubię czasoprzestrzeń
choć pamięć zaciera się
to wracam jak Feniks
do ciebie z popiołów
może płomień dotyku
wypali to co złe
być może przejdziemy
na drugi brzeg
ręka w rękę-ty i ja
być może...
nocą pocałunek złożysz
może nawet śmiertelny
ale to nic na falach wiatru
popędzę ku tobie
ot tak i przekonasz się sam...