ubrane w czarną suknię<br />
<br />
miasto którego twarz<br />
mimo zakrycia makijazem mroku<br />
jest prawdziwsza niż za dnia<br />
<br />
bo nie hałaśliwe centrum<br />
ruszające się jak nasze mięśnie<br />
dzięki elektryczności<br />
jest esencją<br />
<br />
są nią te zapomniane<br />
przez pieniądz dzielnice<br />
pełne uliczek i zaułków<br />
włóczących się po pamięci ludzi dnia<br />
a twardo stojących<br />
jak koszmary<br />
w charakterach ich mieszkańców<br />
<br />
chciałbym oświetlić je<br />
dla ciebie<br />
lecz niestety<br />
boję się tam wejść<br />
nieproszony