wypuszczam motyle ustami
myśli płyną jak po lesie babie lato
oplatam twoje skronie wiankiem z kwiatów
na obłokach się położę by patrzeć na świat
sam go zbudowałem a ty w nim zamieszkaj
wyciągam dłoń żylastą
chwytam czas zatrzymam się na minutę
by spojrzeć głęboko w studni oczy
bo wszystko to ty zamieniasz szare dni
na błękity nieba gwiazdy na szczere spojrzenia