pamiętam życzenia nie wygodne które przywiał
na ramionach wiatru los rozdawca kart
wybrałem drogę w miarę prostą ale nie łatwą
każdy świt ze strachem w sercu lęk przed światem
przywołuje z pamięci kilka zdjęć
umiałem się śmiać teraz płyną łzy
wyobraziłem siebie na wzgórzu koło domu
siedzę ja i siedzi spokój
razem liczymy do końca dni
nie nadążam za sobą
wywróciło się co ma się nie podnieść
tamte dziecięce smarkate lata
wypełniają pustkę w głowie