do lustra z nieogoloną mordą
wyskoczy z drewnianej ramy
postać z drugiej strony
lepiej zmykaj pod sklep
udawaj strachy na lachy
łykaj i ciesz wino za winny
twoje długi przerosły Pałac Kultury
patrzysz nań ze spokojną ośliniałą miną
zeszyt zjadły szczury z nocnej zmiany
na ławce jest dobrze gdy słońce
sweter wpuść w spodnie by nerek nie zawiało