niebo ciężkie zawisło
opuściło ramiona mocne nad ziemią
strach przez głowę chwyta karku
skóra jak zwoje zwinięta
na czole pot wyciśnięty
w oczach strach
pamiętam
ostatnie słowa modlitwy
umieram
w ręku z krzyżykiem
w bólach życia konam
ona tu jest zbiera żniwo
wychodzę poza siebie
biegnę polem