interpolacją wszystkich mięśni twarzy<br />
kąpałaś oddech swym zamglonym wzrokiem<br />
jakby całować miał cię twój kochanek<br />
<br />
ale on z furią szarpał cię spojrzeniem<br />
jadem swych źrenic spowiadał jak szatan <br />
wichrem milczenia zdzierał z ciebie liście<br />
aż w skórze brzozy wysoka strzeliście<br />
<br />
stanęłaś naga tak jak naga prawda<br />
<br />
wrośnięta w ziemię na miękkim dywanie<br />
w szeleście sukni rozdartej jak serce<br />
spleciona mocno nie siłą uczucia<br />
lecz raczej po to byś się nie rozpadła