mimo starań siły nie mogę dotknąć poezji
wypłynąć pragnę na powierzchnię
zapisać czystą kartkę w linię
wystrzelić jak modrzew wśród drzew
masztem się stać na statku weny
napełnić żagle tak starym powietrzem
sunąć oceanem dniem i nocą
przybiję do portu by spojrzeć jej w oczy