odeszłaś jak nie powinnaś
zostawiłaś w sercu puste miejsce
jak kwiaty bez wody
uwiędłe matowe bez szansy na egzystencję
poezja rozrywa mnie na strzępy
czekałem na ciebie tyle lat
w szufladzie nasze pożółkłe zdjęcie
na plaży objęci
fale zastygły w miejscu
piasek pieścił stopy
pozostałem obojętny
jak w szklance woda z czasem mętny
nasze szczęście prysło mydlany los
padał deszcz zalany łzami
załamywał ręce bez pożegnania
odjechałaś w swoje ścieżki
w ręku pozostał mi twój szalik
na stoliku żółte koperty
zmieszany wróciłem do czterech ścian
drzwi otworzyła mama
w oczach jak diamenty widziała moje nieszczęście