zasłaniam oczy nienawiść niech skończy
zło błąka się wszędzie po krawędzi stąpam
nie odróżnisz czarne białe
już się śmieje
wyłudzasz niewinne sumienia
zatracony w chciwości i gniewie
idę tu i tam
widzę piekło na ziemi bez bram
każdy może tam wejść
do nieba ciężko się wspiąć białym gołębią
gałązkę oliwna kładę pod cmentarzem
wspomnij nas
nie pozwól zgubić się w labiryncie
głębokie oddechy słabe serca
miłością kipię
mówią że jestem wariatem
kocham życie umiłowane
świat powinien być lepszy prostszy
oczami dziecka maluję ścieżkę do serc
obcy dziwny nadchodzę z prawdą